Ñàéò ïîå糿, â³ðø³, ïîçäîðîâëåííÿ ó â³ðøàõ ::

logo

UA  |  FR  |  RU

Ðîæåâèé ñàéò ñó÷àñíî¿ ïîå糿

Á³áë³îòåêà
Óêðà¿íè
| Ïîåòè
Êë. Ïîå糿
| ²íø³ ïîåò.
ñàéòè, êàíàëè
| ÑËÎÂÍÈÊÈ ÏÎÅÒÀÌ| Ñàéòè â÷èòåëÿì| ÄÎ ÂÓÑ ñèíîí³ìè| Îãîëîøåííÿ| ˳òåðàòóðí³ ïðå쳿| Ñï³ëêóâàííÿ| Êîíòàêòè
Êë. Ïîå糿

 x
>> ÂÕ²Ä ÄÎ ÊËÓÁÓ <<


e-mail
ïàðîëü
çàáóëè ïàðîëü?
< ðåºñòðaö³ÿ >
Çàðàç íà ñàéò³ - 3
Ïîøóê

Ïåðåâ³ðêà ðîçì³ðó




Julian Tuwim

Ïðî÷èòàíèé : 182


Òâîð÷³ñòü | Á³îãðàô³ÿ | Êðèòèêà

Słowo i ciało


Słowo  ciałem  się  stało
I  mieszka  między  nami,
Karmię  zgłodniałe  ciało
Słowami  jak  owocami;
Pije  jak  zimną  wodę
Słowa  ustami,  haustami,
Wdycham  je  jak  pogodę,
Gniotę  jak  listki  młode,
Rozcieram  zapachami.

Słowo  jest  winem  i  miodem,
Słowo  jest  mięsem  i  chlebem,
Słowami  oczy  wiodę
Po  ścieżkach  gwiezdnych  niebem.
Radości  daru  świętego,
O!  wieczne  umiłowanie!
Słowa  mojego  powszedniego
Daj  mi  dziś,  Panie!

II

Nie  ma  żadnego  zajęcia:
Jestem  tylko  łowcą  słów.
Czujny  i  zasłuchany
Wyszedłem  w  świat  na  łów.

Słowami  fruwają  chwile,
I  wszystko,  com  kochał  i  czuł,
Brzęczy  całymi  dniami
Rojem  słonecznych  pszczół.

Muskają  mnie  słowa  skrzydłami,
Żądłami  tną  do  krwi,
Skłutemu,  strutemu  słowami
Tak  słodko  mi!

W  sercu  zamknięte
Trzepocą  słowa,
Dlatego  tak  serce  drży.
Miodem  zaklętym
Pijana  głowa,
Dlatego  -  sny.

III

Każde  słowo  ma  korzeń  w  czarnej  głębi  ziemi,
A  gdy  na  wierzch  wytryska  -  to  zielenią  śliską,
A  drugie  się  z  nim  splata  włóknami  świerzemi
I  rosną  w  górę  razem  gałęzią  roślistą.

Krew  z  ziemi  słowotryskiem  do  ramion  i  głowy:
Ramiona  nam  rozwiera,  głowę  światłem  zlewa.
Ach,  w  trzepocie  wiosennym,  jak  w  gęstwinie  dąbrowy,
Na  dwugałęzi  ptakiem  pełne  serce  śpiewa!

Dzień,  jak  z  łona  rodzącej,  wyłazi  z  ciemności
I  co  dzień  żyć  zaczyna,  młody  i  wysoki!
I  chwyta  nas  w  godziny,  jak  w  uścisk  miłości,
I  całując  wyciska  słowa  z  ust  jak  soki.

Tak  w  męce,  w  rozkoszy  krzycząc  rozedrgane,
Krwawiące  ciosem  bożym  jak  cesarskim  cieciem:
Głowy,  ostrym  tasakiem  słońca  rozpłatan,
Łona,  rozdarte  słowem  jak  matka  dziecięciem.

IV

Ty  jesteś  moja  czerwień,
Ty  jesteś  moja  zieleń,
Mózg  w  gałązkach  unerwień:
Rośliny  żywych  wcieleń.

Świata  groźnego  ucisk
Boga  strasznego  rozpędy,
W  mózgu  szumy  trucizn,
Słów,  skroplonych  obłędem.

Krew  moja  -  moja  mowa,
Gorąca  miazga  ziemi.
-  Czerwieńcie,  zieleńcie  się,  słowa,
Hymnami  buntowniczemi!

V

Nie  darmo  z  śpiewem  rymuje  się  krew,
Nie  darmo  krwi  oddzwania  gniew.
Słowo  wie,  jakiem  brzmieniem  nabrzmiewa!
Krew  -  gniewem  -  śpiewa.

Nasz  gniew  rozdziera  niebiosów  strop,
Przetapia  słowa  w  płomienny  stop,
A  światłem,  które  nam  świeci,
Bóg  cieleśnieje,  poeci!


Íîâ³ òâîðè