Ñàéò ïîå糿, â³ðø³, ïîçäîðîâëåííÿ ó â³ðøàõ ::

logo

UA  |  FR  |  RU

Ðîæåâèé ñàéò ñó÷àñíî¿ ïîå糿

Á³áë³îòåêà
Óêðà¿íè
| Ïîåòè
Êë. Ïîå糿
| ²íø³ ïîåò.
ñàéòè, êàíàëè
| ÑËÎÂÍÈÊÈ ÏÎÅÒÀÌ| Ñàéòè â÷èòåëÿì| ÄÎ ÂÓÑ ñèíîí³ìè| Îãîëîøåííÿ| ˳òåðàòóðí³ ïðå쳿| Ñï³ëêóâàííÿ| Êîíòàêòè
Êë. Ïîå糿

 x
>> ÂÕ²Ä ÄÎ ÊËÓÁÓ <<


e-mail
ïàðîëü
çàáóëè ïàðîëü?
< ðåºñòðaö³ÿ >
Çàðàç íà ñàéò³ - 2
Ïîøóê

Ïåðåâ³ðêà ðîçì³ðó




Juliusz Słowacki

Ïðî÷èòàíèé : 424


Òâîð÷³ñòü | Á³îãðàô³ÿ | Êðèòèêà

Testament mój

Żyłem  z  wami,  cierpiałem  i  płakałem  z  wami,
Nigdy  mi,  kto  szlachetny,  nie  był  obojętny,
Dziś  was  rzucam  i  dalej  idę  w  cień  –  z  duchami  -
A  jak  gdyby  tu  szczęście  było  –  idę  smętny.

Nie  zostawiłem  tutaj  żadnego  dziedzica
Ani  dla  mojej  lutni  –  ani  dla  imienia;  -
Imię  moje  tak  przeszło  jako  błyskawica
I  będzie  jak  dźwięk  pusty  trwać  przez  pokolenia.

Lecz  wy,  coście  mnie  znali,  w  podaniach  przekażcie,
Żem  dla  ojczyzny  sterał  moje  lata  młode;
A  póki  okręt  walczył  –  siedziałem  na  maszcie,
A  gdy  tonął  –  z  okrętem  poszedłem  pod  wodę…

Ale  kiedyś  –  o  smętnych  losach  zadumany
Mojej  biednej  ojczyzny  –  przyzna,  kto  szlachetny,
Że  płaszcz  na  moim  duchu  był  nie  wyżebrany,
Lecz  świetnościami  dawnych  moich  przodków  świetny.

Niech  przyjaciele  moi  w  nocy  się  zgromadzą
I  biedne  moje  serce  spalą  w  aloesie,
I  tej,  która  mi  dała  to  serce,  oddadzą  -
Tak  się  matkom  wypłaca  świat  –  gdy  proch  odniesie…

Niech  przyjaciele  moi  siądą  przy  pucharze
I  zapiją  mój  pogrzeb  –  oraz  własną  biedę;
Jeżeli  będę  duchem  –  to  się  im  pokaże,
Jeśli  mię  Bóg  uwolni  od  męki  –  nie  przyjdę…

Lecz  zaklinam  –  niech  żywi  nie  tracą  nadziei
I  przed  narodem  niosą  oświaty  kaganiec;
A  kiedy  trzeba  –  na  śmierć  idą  po  kolei,
Jak  kamienie  przez  Boga  rzucane  na  szaniec!…

Co  do  mnie  –  ja  zostawiam  maleńką  tu  drużbę
Tych,  co  mogli  pokochać  serce  moje  dumne;
Znać,  że  srogą  spełniłem,  twardą  bożą  służbę
I  zgodziłem  się  mieć  tu  –  niepłakaną  trumnę.

Kto  drugi  tak  bez  świata  oklasków  się  zgodzi
Iść…  taką  obojętność,  jak  ja,  mieć  dla  świata?
Być  sternikiem  duchami  napełnionej  łodzi,
I  tak  cicho  odlecieć  –  jak  duch,  gdy  odlata?

Jednak  zostanie  po  mnie  ta  siła  fatalna,
Co  mnie  żywemu  na  nic…  tylko  czoło  zdobi;
Lecz  po  śmierci  was  będzie  gniotła  niewidzialna,
Aż  was,  zjadacze  chleba  –  w  aniołów  przerobi.


Íîâ³ òâîðè
ëóáèíå íîÿáðÿ