Ñàéò ïîå糿, â³ðø³, ïîçäîðîâëåííÿ ó â³ðøàõ ::

logo

UA  |  FR  |  RU

Ðîæåâèé ñàéò ñó÷àñíî¿ ïîå糿

Á³áë³îòåêà
Óêðà¿íè
| Ïîåòè
Êë. Ïîå糿
| ²íø³ ïîåò.
ñàéòè, êàíàëè
| ÑËÎÂÍÈÊÈ ÏÎÅÒÀÌ| Ñàéòè â÷èòåëÿì| ÄÎ ÂÓÑ ñèíîí³ìè| Îãîëîøåííÿ| ˳òåðàòóðí³ ïðå쳿| Ñï³ëêóâàííÿ| Êîíòàêòè
Êë. Ïîå糿

 x
>> ÂÕ²Ä ÄÎ ÊËÓÁÓ <<


e-mail
ïàðîëü
çàáóëè ïàðîëü?
< ðåºñòðaö³ÿ >
Çàðàç íà ñàéò³ - 1
Íåìຠí³êîãî ;(...
Ïîøóê

Ïåðåâ³ðêà ðîçì³ðó




Jan Andrzej Morsztyn

Ïðî÷èòàíèé : 145


Òâîð÷³ñòü | Á³îãðàô³ÿ | Êðèòèêà

Do panny


Obróć  łaskawe,  panno,  ku  mnie  oczy.
Że  przy  ich  świetle  lutnią  mą  nastroję,
Te  oczy.  z  których  ten  wiersz,  że  się  toczy,
Bierze  swój  pochop  i  rozrywkę  swoje:
Bez  których  rady  na  śliskiej  uboczy
Miłosnych  myśli  trudno  się  ostoję:
Te  niech  mi  z  czarnych  źrenic  z  śniegiem  szczerem
Płci  twojej  dadzą  inkaust  z  papierem.

Twoje  oczy  są  fontany,  gdzie  wody
Parnaskiej  sięga  dowcip  upragniony:
Nad  cień  laurowy  zasklepione  wzwody
Brwi  twoich  dają  wierszom  chłód  zaćmiony;
I  Muzy  u  nich  pewne  są  gospody,
Gdzie  Febus  z  słońcem  już  mieszka  złączony.
O,  jaka  miernym  dowcipom  wygoda,
Gdzie  słońce  grzeje,  chłodzi  cień  i  woda!

Niech  tam  pomocy,  gdzie  Parnas  w  dwa  rogi
Wierzch  swój  podnosi,  zasięga  kto  iny,
I  gdzie  skrzydlatej  uderzeniem  nogi
Końskiej  wynikło  źródło  Kaballiny;
Mnie  zaś  posiłek  miły  na  te  drogi  –
Skłonne  chętliwie  oczy  mej  dziewczyny.
Dosyć  mam,  że  gdy  zabrzmię  w  słodką  stronę,
Odniosę  z  mirtu,  nie  z  lauru  koronę.

Miłość  jest  Muzą,  Kupido  mym  Febem,
Który  jak  smyczkiem  grawa  na  mej  lirze
Tym  łukiem,  którym  wojuje  i  z  niebem:
I  piórem  [z]  swoich  skrzydeł  po  papierze
Pisze  wiersz,  na  śmierć  niedbały  z  pogrzebem.
Ty  przy  tym,  Kasiu,  ubłagana  szczerze,
Nie  tylko  z  chęcią  tu  czytaj  swe  strzały,
Ale  i  ludziom  zaleć  do  pochwały.


Íîâ³ òâîðè