Ñàéò ïîå糿, â³ðø³, ïîçäîðîâëåííÿ ó â³ðøàõ ::

logo

UA  |  FR  |  RU

Ðîæåâèé ñàéò ñó÷àñíî¿ ïîå糿

Á³áë³îòåêà
Óêðà¿íè
| Ïîåòè
Êë. Ïîå糿
| ²íø³ ïîåò.
ñàéòè, êàíàëè
| ÑËÎÂÍÈÊÈ ÏÎÅÒÀÌ| Ñàéòè â÷èòåëÿì| ÄÎ ÂÓÑ ñèíîí³ìè| Îãîëîøåííÿ| ˳òåðàòóðí³ ïðå쳿| Ñï³ëêóâàííÿ| Êîíòàêòè
Êë. Ïîå糿

 x
>> ÂÕ²Ä ÄÎ ÊËÓÁÓ <<


e-mail
ïàðîëü
çàáóëè ïàðîëü?
< ðåºñòðaö³ÿ >
Çàðàç íà ñàéò³ - 4
Ïîøóê

Ïåðåâ³ðêà ðîçì³ðó




Jan Andrzej Morsztyn

Ïðî÷èòàíèé : 142


Òâîð÷³ñòü | Á³îãðàô³ÿ | Êðèòèêà

Do oczu swoich

Żart  to  i  fraszka  przeciw  Bogumile,
Coście  widziały,  oczy,  do  tej  chwile,
Choć  wam  gładkości  włoskie  nie  nowina,
I  które  nosi  francuska  kraina,
Co  ich  angielska  wystawia  korona,
Malta  wojenna  i  hiszpańska  strona,
Co  Wenecyja  pokrywa  w  zapusty,
Co  ma  Niderland  do  wdzięcznej  rozpusty.
Wszytkoście,  oczy  wędrowne,  widziały,
A  wżdyście  oków  na  się  nie  przybrały;
A  teraz  w  Polszcze.  w  domu.  szwankujecie
I  przepłynąwszy,  u  brzegu  toniecie.
Widzę,  że  trudna  wtenczas  bywa  rada,
Gdy  w  domu  złodziej,  ogień  u  sąsiada,
A  im  się  kto  mniej  spodziewa  i  strzeże,
Tym  bliższy  szwanku  i  kajdan,  i  wieże;
I  wy  chcecie-li  ujść  a  znacznej  szkody,
Strzeżcie  się,  radzę,  domowej  urody!
Nie  w  czas  przestrzegam,  boście  wy  łakome
I  już  w  was  widzę  płomienie  kryjome,
Już  w  słup  idziecie  i  jawnie  to  czuję,
Że  was  na  próżno  gdzie  indziej  kieruję.
Czyliście  twardą  zoczyły  Gorgone,
Że  się  nie  dacie  odwieść  w  inszą  stronę?
Czyli  już  wiecie,  że  już  chęć  i  myśli,
I  serce  służby  odmieniać  nie  myśli?
Więc  się  nie  dzielmy,  boć  hołdować  musi
Chęć,  myśl  i  serce  –  to  i  wy  –  Bogusi.


Íîâ³ òâîðè