Ïðî÷èòàíèé : 197
|
Òâîð÷³ñòü |
Á³îãðàô³ÿ |
Êðèòèêà
Do przyjaciela wroga
Siedzimy dziś wspólnie przy stole,
Dzielimy się chlebem i winem,
I wielkich imiona mówimy
Głosem ściszonym, wzruszonym.
Schodzi pomiędzy nas pokój
Wielkiej i świętej wiary,
Jesteśmy ludźmi, przyjaciółmi,
Jesteśmy poetami.
Krąg złoty wina w kieliszku
Pogańskim się staje symbolem
I dzwoni szkło jak dzwony
Nad wielkim i żyznym polem.
Oczy mam pełne jeszcze
Jesiennej melancholii
I wiem - że moc i przyjaźń,
I wielkie słowo boli.
Patrzymy na siną mglistość,
Która w oddali zbiera,
I zimna rzeczywistość
Na ustach nam zamiera.
Myślimy, że przez winnice,
Wziąwszy się kręgiem za ręce,
Aż w nasze okolice
Pójdziemy przy piosence.
Ach, pieśni śpiewać możemy,
Możemy poetów czytać
I sercem ściśniętym zachód
Na szarej wodzie witać.
I liście splatać w wieńce,
I błądzić w wysokim lesie,
I chwytać wszystko w ręce,
Co młodość nam przyniesie.
Lecz jeśli kiedy staniemy
Naprzeciw siebie z orężem,
Pamiętaj, że będziemy
Ja mężem i ty mężem.
I że za nami staną
Wielkie legendy i króle,
I nasze wielkie narody,
I nasze wielkie bóle.
Śmiertelny potok życia
Uczucia nasze zamroczy
I spojrzą ku sobie bezwładnie
Nasze nie nasze oczy.
W zderzeniu piorunowym
Miłość się nasza ziści -
Pamiętaj - większa siła
Jest zawsze w nienawiści.
|
|