Jednego z naszej braciej na obiad proszono.
Przyszedł w czas - ano kwiatki obrus potrzęsiono,
Nakładziono serwetów, trociszków, solniczek,
A on wnet zasię nazad poszedł miłośniczek.
Potym go ugoniwszy: "– Przecz idziesz? – pytali –
Abowiem już potrawy wnet będą stawiali".
Rzekł: "– Mnimałem, aby to ku mszy gotowano,
A jam odszedł pieczonki, już jej dopiekano".