Ñàéò ïîå糿, â³ðø³, ïîçäîðîâëåííÿ ó â³ðøàõ ::

logo

UA  |  FR  |  RU

Ðîæåâèé ñàéò ñó÷àñíî¿ ïîå糿

Á³áë³îòåêà
Óêðà¿íè
| Ïîåòè
Êë. Ïîå糿
| ²íø³ ïîåò.
ñàéòè, êàíàëè
| ÑËÎÂÍÈÊÈ ÏÎÅÒÀÌ| Ñàéòè â÷èòåëÿì| ÄÎ ÂÓÑ ñèíîí³ìè| Îãîëîøåííÿ| ˳òåðàòóðí³ ïðå쳿| Ñï³ëêóâàííÿ| Êîíòàêòè
Êë. Ïîå糿

 x
>> ÂÕ²Ä ÄÎ ÊËÓÁÓ <<


e-mail
ïàðîëü
çàáóëè ïàðîëü?
< ðåºñòðaö³ÿ >
Çàðàç íà ñàéò³ - 1
Íåìຠí³êîãî ;(...
Ïîøóê

Ïåðåâ³ðêà ðîçì³ðó




Kazimierz Przerwa-Tetmajer

Ïðî÷èòàíèé : 232


Òâîð÷³ñòü | Á³îãðàô³ÿ | Êðèòèêà

Hymn do Miłości

Tyś  jest  najwyższą  z  sił,  wszystko  ulega  tobie,
miłości!
Życie  jest  żądzą,  a  tyś  z  żądz  największą,
prócz  samej  żądzy  życia;  duszą  duszy
i  sercem  serca  życia  tyś  jest,
miłości!
Jeśli  największym  szczęściem  zapomnienie,
bezwiedza  i  niepamięć  własnego  istnienia;
toś  ty  jest  szczęściem  szczęścia,  ty,  co  dajesz
omdlenie  duszy  i  omdlenie  zmysłom
i  myśli  kładziesz  kres  upajający,
miłości!
Jeśli  złudzenia  są  jedynym  dobrem,
toś  ty  największym  dobrem,  najsilniejsze
ze  wszystkich  złudzeń  ty,  moc  mocy,
pierwotna,  dzika,  nie  znająca  kiełzań,
święta  potęgo,
miłości!
Jeśli  pragnienia  są  jedyną  ową
poręczą,  która  chroni
od  upadnięcia  w  przepaść  rozpaczy  i  wstrętu;
jeśli  są  jedynym
mostem,  po  którym  można  iść  nad  odmęt  nudy;
jeśli  jedynym  są  lekarstwem,  które
broni  od  cierpień  zwątpienia  i  zbrzydzeń,
pogardy  świata  i  od  samowzgardy:
to  ty,  o  matko  pragnień,  jesteś  ową
poręczą,  mostem  i  lekarstwem,  jesteś
zbawczynią  ludzi,
miłości!
Czas  idzie  i  zmieniają  się  wiary,
bóstwa  w  proch  upadają  jedne  po  drugich,
dziś  czczone,  jutro  deptane,
przechodzą  przed  oczyma  ludzkości,
by  więcej  nie  powrócić:
ty  trwasz  wieczysta,  jak  strach,  głód  i  zawiść,
pierwotna,  tak  jak  one,
jak  one  tryumfalna,
nad  wszystko  wyniesiona,  niepokonana
niczym  i  nigdy,  tak  jak  one,
pierwotna,  dzika  potęgo
miłości!
Wdzięku,  piękności  natury,
kędyś  jest  wobec  wdzięku  i  piękna  miłości?
Jesteś  jak  rama
do  obrazu,  jak  otęcz  promieni
skrzącemu  kręgowi  słońca.
Kędyś  jest,  liściu  róży,
wobec  ust  ukochanej?
Kędyś,  szafirze  niebios,  morza  błękicie,
wobec  ócz  ukochanej?
Kędyś,  szumie  jaworów  i  śpiewie  ptaków
w  wiosenne  rano,
wobec  głosu  ukochanej?
Kędyś,  ciszo  grot  pośród  paproci
pod  gęstymi  zaplotami  bluszczów,
wobec  milczenia  ukochanej?
Kędyś  jest,  śniegu,  różowiony  blado
od  blasku  słońca,
wobec  koloru  ciała  ukochanej?
Kędyście,  linie  cudowne
gór  i  skał,  kędy  łuk  tęczy  świetlisty,
kędy  przepysznych  wodospadów  wstęgi,
smukłe  narcyzy,  palmy  wybujałe,
kędy  obłoki  lotne  i  powiewne
wobec  kształtów  ciała  ukochanej?
Kędyś,  mchu  miękki,  liściu  aksamitny,
wobec  jej  piersi  dotknięcia  i  dłoni?
Kędyś,  marmurze  gładki,  grzany  słońcem,
wobec  jej  białych  bioder,  spływających
cudowną  linią
w  odurzający  wzrok,  dech  wstrzymujący
kształt,  który  rękę  przykuwa  do  siebie?
Kędyś  jest,  czarze  nocy  księżycowej,
czarze  poranku,  kiedy  słońce  wschodzi
zza  gór  dalekich;
uroku  jezior,  co  się  nagle  jawią
pośród  skał  senne,
i  tej  zieleni  złocistej,  ze  szczytów
widzianej  w  dali:
wobec  czaru  ukochanej?
Kędyś  jest,  melancholio  wieczorów  jesiennych,
wobec  jej  smutku?
Kędyś,  wesele  letniego  południa,
przy  jej  radości?
Kędy  o  sławie  sny,  sny  o  potędze,
zwycięstwach  dumy,  odpłaceniu  krzywdy,
o  nieznoszeniu  niesprawiedliwości:
wobec  snów  o  ukochanej?
Kędyś,  pragnienie  posiadania  złota,
przy  posiadania  jej  ciała  pragnieniu?
Kędyś  jest,  żądzo  poznania  wszystkiego,
co  jest  poznanym  albo  nim  być  może,
wobec  pragnienia  poznania  wskroś  duszy
ukochanej  kobiety?
Tak,  tyś  największą  z  sił,  tyś  życiem  życia,
miłości!
Najsłodszą  rozkosz  i  najsroższą  boleść
ty  sprawiasz;  tyś  jest,  tak  jak  śmierć,  królową
wszechistnień  ziemskich,  pierwotna  potęgo,
miłości!


Íîâ³ òâîðè