Wieje między aleje wiatr listopadowy,
Zawiewa śnieg, co zimnem do głębi przenika,
Ach! ileż mi to razy już przyszło do głowy,
Ze to jest właśnie polska prawdziwa muzyka.
I czuję was jak wczoraj, o powiewy wiatru,
Widzę płomień czerwony i trójnóg ozdobny,
I słyszę jak z balkonu Wielkiego Teatru
Orkiestra gra powoli polski marsz żałobny.
I jego ton ostatni przypominam sobie.
Ten akord przeraźliwy, co chwilę wyraża,
Gdy wszyscy się powoli rozchodzą z cmentarza
I tylko jeden człowiek zostaje przy grobie.