Ïðî÷èòàíèé : 99
|
Òâîð÷³ñòü |
Á³îãðàô³ÿ |
Êðèòèêà
Sprzeczka
Już zimny dzień jesienny zaczyna omdlewać
I w myślach szukam kształtu twej drogiej postaci,
I ból, co mną nurtuje, wszechwładną moc traci.
Pójdziemy do ogrodu. Nie warto się gniewać.
Patrz, księżyc nad jezioro zza chmury wypływa,
W milczeniu stoi ogród jak mlekiem oblany,
I tylko czasem z trzaskiem pękają kasztany.
Wsłuchajmy się w tę ziemię; jest chyba szczęśliwa.
W akacje płynie fala zimnego przewiewu –
Ach! niechaj nas przepływa, ach! niechaj w nas wieje.
I niechaj nas oczyszcza, jak z liści aleje –
Nas, ślepych na swą miłość, pobladłych od gniewu.
|
|