Ïðî÷èòàíèé : 185
|
Òâîð÷³ñòü |
Á³îãðàô³ÿ |
Êðèòèêà
Epilog
Bracie, smutny mój bracie! Ty, co słyszysz wiecznie
Echa własnych odjazdów ku krańcom istnienia,
Ty, co duszę stworzoną od Bożego tchnienia,
Chcesz tchnąć dalej – w głąb marzeń, płonących słonecznie,
Gdy skroń twą melancholii pustelnicza cnota
Przy kuj e do szyb zimnych samotnej komnaty,
Pij truciznę mej pieśni, cenniejszą od złota,
Pieniącą się obłędem wonnym, niby kwiaty!
Dusza twoja w tym życiu, jak księżyc w jeziorze,
Odbiła się, na mgnienie rozjaśniając fale,
Jutro księżyc odpłynie w niewiadome dale,
Jezioro spustoszeje i ciemność je zmoże!...
Odwróć oczy od niego! Spójrz na gwiezdne szlaki,
Którymi iść masz dłużej, niżeli po świecie!
Pij truciznę mej pieśni i w tajemne znaki
Swych przeczuć wglądaj zawsze ufny, jako dziecię!
A oto przykazanie daję ci w żałobie
Z moich marzeń Synaju, gdzie ukryty płonę:
Czyń tak zawsze i dumaj, jak gdyby ku tobie
Oczy wszystkich umarłych były wciąż zwrócone!
|
|