Ñàéò ïîå糿, â³ðø³, ïîçäîðîâëåííÿ ó â³ðøàõ ::

logo

UA  |  FR  |  RU

Ðîæåâèé ñàéò ñó÷àñíî¿ ïîå糿

Á³áë³îòåêà
Óêðà¿íè
| Ïîåòè
Êë. Ïîå糿
| ²íø³ ïîåò.
ñàéòè, êàíàëè
| ÑËÎÂÍÈÊÈ ÏÎÅÒÀÌ| Ñàéòè â÷èòåëÿì| ÄÎ ÂÓÑ ñèíîí³ìè| Îãîëîøåííÿ| ˳òåðàòóðí³ ïðå쳿| Ñï³ëêóâàííÿ| Êîíòàêòè
Êë. Ïîå糿

 x
>> ÂÕ²Ä ÄÎ ÊËÓÁÓ <<


e-mail
ïàðîëü
çàáóëè ïàðîëü?
< ðåºñòðaö³ÿ >
Çàðàç íà ñàéò³ - 1
Íåìຠí³êîãî ;(...
Ïîøóê

Ïåðåâ³ðêà ðîçì³ðó




Teofil Lenartowicz

Ïðî÷èòàíèé : 158


Òâîð÷³ñòü | Á³îãðàô³ÿ | Êðèòèêà

Moje strony

Pola,  gdzie  żniwa  w  plony  obfite
Stajami  świecą,  jak  dojrzy  okiem,
I  łąki,  wonnym  kwieciem  pokryte,
Wody,  szumiące  jasnym  potokiem,
Słońce,  co  złotem  gaje  powleka,
Pełne  uroku  jak  przyjaźń  człeka:
Tam  zeszedł  błogo  życia  początek,
Tam  jest  mój  luby  rodzinny  kątek.
 
Pod  skrzydłem  dębu,  topoli  piórem
Gromada  ptasząt  zaśpiewa  chórem,
A  w  którą  stronę  wiater  powiewa,
Słodka  melodia  w  ucho  się  wlewa.
Pod  drzewem  domek  dziada,  pradziadka,
Tam  mnie  na  ręku  nosiła  matka;
Wszystko  się  sercu  tak  mile  śmiało,
Wszystko,  com  kochał,  tam  się  zostało.
 
Cieniste  wierzby  rosną  nad  strugiem,
Dźwięczny  skowronek  buja  nad  smugiem
I  nad  mogiły  krzyżackie  lata
Śpiewać  mieszkańcom  dawnego  świata;
A  krzyż  przy  drodze,  ten  stróż  poległych,
Znak  przyszłej  w  życiu  zmiany  szczęśliwej,
Słucha  skowronka  pieśni  rzewliwej
O  czasach  dawnych,  szybko  ubiegłych.
 
Pomnę,  wieczorem,  z  czeladzią  razem,
Śląc  w  niebo  modły  za  szczęście  dzieci,
Ojciec  przed  świętym  klękał  obrazem.
Dziś  przy  kościółku  leży  pod  głazem,
Cichy  jak  miesiąc,  co  mu  tam  świeci,
Zimny  jak  wicher,  gdy  na  grób  leci.
 
Co  chwila  nowy  obraz  się  sunie,
Co  chwila  nowe  wspomnienie  bieży;
Wnet  deszcz  rzęsisty  z  oka  wylunie,
Piorun  przez  usta  słowem  uderzy.
 
Lecz  po  co  skargi,  wspomnienia  moje,
Przy  was  myśl  smutna  niech  ma  pogodę,
Płyńcie  mi,  dawnych  pamiątek  zdroje,
Z  wami,  wesołe,  taniec  zawiodę.
 
Jeszcze  mazura  usłyszę  w  dali,
Kiedy  go  szczera  dziatwa  wywija,
Ujrzę,  jak  para  parę  omija,
Jak  się  w  ich  licach  krew  żywo  pali.
 
Hej  mi,  dziewczyno  hoża,  urodna,
Z  twarzą  rumianą,  kwiatkiem  we  włosach,
Gdy  masz  sierp  jutro  rzucić  po  kłosach,
Dzisiaj  na  tany  pospiesz,  swobodna!
 
Ale  dziewczyna  z  dala  ucieka
I  czegoś  płacze  –  na  coś  narzeka.
Jutro  ją  znajdziesz,  jak  blask  poranny,
U  stóp  ołtarza  Najświętszej  Panny,
A  za  kochanka,  co  gdzieś  tam  żyje,
Wianek  ofiarny  Bogu  uwije.
 
Dalej,  wspomnienia  moje  rodzinne,
Dalej,  piosenki  ciche,  niewinne,
Grajcie  mi  jeszcze  przeszłość  kochaną,
W  kwiatki  rozkoszy  świetnie  przybraną.



Íîâ³ òâîðè