Należałem kiedyś
do ogrodów wysokich
z wejściem etruskim
i smukłym
Kobiety tam były leniwe
jak rzeki
a w palcach miały miękkość
perskich dywanów
Do wodopoju szło się prosto
albo na grzbietach lwic
a niedosyt znało tylko źródło
i naczynia u katechumenów
owoce i niebo
dojrzewały nisko
że nie trzeba było stawać na palcach
żeby ich dosięgnąć
Nocą grałem w domino z gwiazdami
o zachowanie czystości
lub o młodego lisa