Ïðî÷èòàíèé : 167
|
Òâîð÷³ñòü |
Á³îãðàô³ÿ |
Êðèòèêà
Popołudnie
Łka pieśń namiętna, łka w pożarze słońca,
Szuka mnie w trawie wysokiej i szumnej -
Rybitwim skrzydłem o serce me trąca,
O moje serce smutniejsze niż trumny.
Za wielką wodą, za błyszczącą wodą
Stoją pod wiązem dwie ławki kamienne -
Kręte w gęstwinie ścieżki do nich wiodą,
Ścieżki omszałe pod łopianem senne...
Za wielką wodą, w zdziczałym ogrodzie
Z łoskotem spada w staw owoc zielony;
Wpływają w trzcinę dwie samotne łodzie,
Wpływają cicho – każda z innej strony...
Wiatr garście kwiatów rzuca mi na oczy,
Słońce się wpija w kark mój złotym dziobem,
Szeroka woda fale toczy – toczy -
Łka pieśń nade mną, jak nad świeżym grobem.
Za czarnym borem, za szumiącym borem
Świecą w ogrodzie białe domu ściany;
Dla wszystkich stoją gościnnie otworem,
Ale nie wejdzie w nie gość niekochany.
Gość niekochany na szerokim świecie,
Jak chora żmija, wpełzł w szumiące trawy,
A wiatr upalny rzuca martwe kwiecie
|
|