W głuchej ciemności rozpacznie zawodzi głos: "Gdzie ty... Gdzie ty?..."
Wybiegłam z chaty na pole, ciemność chwyciła mnie w pół – "Gdzie
ty?... Gdzie ty?..."
Wicher zatrzasnął za mną drzwi chaty – z chaty wyrywa się jęk –
"Gdzie ty?... Gdzie ty?..."
Biję w drzwi chaty – biję głową w drzwi – rozpada się ściana
– "Gdzie ty?... Gdzie ty?..."
Chata pusta – głucho, czarno w chacie – całe pole wyje –
"Gdzie ty?... Gdzie ty?..."
Biegnę przed siebie – biegnę wokoło siebie – rękami drę ciemności
– przebijam wicher twarzą "Gdzie ty?... Gdzie ty?..."
Cała ziemia jęczy – niebo i ziemia jęczą – pierś moja wyje za tobą
– "Gdzie ty?... Gdzie ty?..."
Od wieków mnie już wołasz – od wieków biegnę polem – od wieków wyje
skarga "Gdzie ty?... Gdzie ty?..."
Z pni drzewnych wołasz na mnie, z dna rzeki rwiesz się do mnie...
[z otchłani...
Na dno rzeki pójdę – zstąpię w otchłań ziemi – gdzie śmierć –
gdzie ty...