Ïðî÷èòàíèé : 155
|
Òâîð÷³ñòü |
Á³îãðàô³ÿ |
Êðèòèêà
Daleka, co noc bliższa
Daleka, co noc bliższa, oddaleńsza co dzień!
Mój sen, jak z bromku srebra, wywołał cię z nocy.
Pod pełnym, wypełniającym cały szafir
księżycem pamięci
spoczęłaś lekko jak tlen
na moim oddechu
i
znikając
- o wschodzie
kukułki podawały sobie echa,
echo echu nachylało okolicę
i powietrze było jasnym przywidzeniem
twojej tutaj obecności -
i, znikając, ze stu nie wypełnionych twoim ciałem nocy
wynurzyłaś się promiennie
na fotografii
naga jak dzień w dwu nocach.
I narcyzy zakwitły koło domu wszędzie,
od wspomnienia twoich stóp
do słońca.
|
|