Ñàéò ïîå糿, â³ðø³, ïîçäîðîâëåííÿ ó â³ðøàõ ::

logo

UA  |  FR  |  RU

Ðîæåâèé ñàéò ñó÷àñíî¿ ïîå糿

Á³áë³îòåêà
Óêðà¿íè
| Ïîåòè
Êë. Ïîå糿
| ²íø³ ïîåò.
ñàéòè, êàíàëè
| ÑËÎÂÍÈÊÈ ÏÎÅÒÀÌ| Ñàéòè â÷èòåëÿì| ÄÎ ÂÓÑ ñèíîí³ìè| Îãîëîøåííÿ| ˳òåðàòóðí³ ïðå쳿| Ñï³ëêóâàííÿ| Êîíòàêòè
Êë. Ïîå糿

 x
>> ÂÕ²Ä ÄÎ ÊËÓÁÓ <<


e-mail
ïàðîëü
çàáóëè ïàðîëü?
< ðåºñòðaö³ÿ >
Çàðàç íà ñàéò³ - 1
Íåìຠí³êîãî ;(...
Ïîøóê

Ïåðåâ³ðêà ðîçì³ðó




Józef Czechowicz

Ïðî÷èòàíèé : 183


Òâîð÷³ñòü | Á³îãðàô³ÿ | Êðèòèêà

Więzień miłości


 
Kochankowie  spotykają  się  nocą
w  październiku  spada  z  nieba  dużo  meteorów
niejeden  już  zgasł  dymiący  kaganek
odkąd  Ona  przemknęła  staroświecką  karocą
wśród  tętniących  warczących  kolorów
 
Najpiękniejsza  z  niespodzianek
 
Błękitni  spotkaliśmy  się  nocą
nie  feeria  czy  alkohol
boży  błękit
ale  nawet                      bo  i  po  co
nie  uścisnęliśmy  sobie  ręki
 
Tak  było  napisane  na  18  stronicy
głowa  samobójcy  leżała  na  otwartej  księdze
w  ustach  jęk                  już  niczyj
w  dłoniach  nie  wiem  ale  pewno  niewidzialne  ręce
 
Błękitni  spotykają  się  nocą
rozmowa  w  gwiazdach  widzianych  przez  poezję
 
-  Tęsknota  Czekanie  Nikt  nie  wezwie  Czekam
Tęsknota
Kocham  Dalekość  Ty  Gwiazdy  złocą  Kocham
Czekanie  pieszczot  Nie  marzeniem  słowa  twe  szeleszczą
Błękit
Gdzie  jest  błękitem  błękitno
Smagłe  ręce  Pieszczota  Zapalone  oczy
Pod  futrami  Rozkosz  Błyski  Nagie  ciało
(Nie  tobą  sny  kwitną
dzieciństwo  nie  tobą  pachniało
choć  czekałem  cze  ka  łem      CZE  KA  ŁEM)
 
Błękitni  spo
 
Wychodził  z  dansingu
Jej  usta  w  usta  położyły  się  ostro  nagle
i  był  biały  kwiat  na  czerni  smokingu
 
A  błękitny  został  wolał
rozpacz            nocą            na  bagnie
 
O  nie
erotyk  nie  może  się  skończyć  rozpaczą
są  tacy  co  czytają  i  płaczą
lepszy  jest  płacz  z  zazdrości
 
Nie  ma  ciszy
wiekiem  prawiekiem  niedzielą  nocą  wśród  prac
wszędzie  gonił  mnie  płomień  miłości
pieniła  się  w  girlandach  elektrycznych  lamp
gorzała  jarkim  ogniem  w  wszystkie  dalekości
szrapnelami  biła  w  kościół
wszystko  moje  jest  tam
 
Marysia  z  Marylami  Marie  Mary  z  Marią
Strzelistymi  aktami  rozmodlonych  rąk
piętrzyłem  to  upalne  wiwarium
przy  jednej  życia  zwrotnicy
pociąg  pełen  jak  strąk
 
Chrupały  miłość  z  jękiem  skargi
czerwone  czerwone  czerwone  wargi
 
Piersi  nie  po  to  są  by  wabić
lecz  by  się  ciężkim  ciałem  dławić
Nogi  pląsające  na  łożu  pijanem
muszą  orgię  przesunąć  daleko  za  ranek
 
Mechanizm  miłości  dziwnym  jest  przyrządem
wszystkiego  chce  zaznać  wszystkiego  pożąda
 
Jem  długo  wilgotne  usta  są  w  moich  wodnistym  miąższem
włosy  nie  potem              benzyną  chyba  pachną
pod  biegnącym  nóg  i  ramion  gąszczem
od  płomiennych  spojrzeń  czerwono  i  jasno
A  TO  NIE  JEST  MARZENIE  BŁĘKITNYCH  WIERSZY
 
Świat  jednym  miłości  motorem
krzyk  mój  nad  nim  ulata
krzyk  płomień  płowy  płodności  gore
nie  najlepszy                nie  ostatni                nie  pierwszy
jestem  anteną  drgającą  tego  świata
 
Upiorną  codziennością  świeci  każda  nagość
jak  przez  pajaca  przez  żywe  ciało  przewleczona  nić
nie  ma  tego  w  żadnym  eposie
takich  ksiąg  nie  wiezie  znikąd  wagon
że  męczyć  własną  mękę  to  żyć
Dziewczątka  zakonnice  i  dziwadła  z  mózgu
smutne  damy  w  żałobie  nietoperze  o  olbrzymich  ustach
władacie  mną              ja  władam  wami
przede  mną  odkryte  to  co  wam  się  z  rąk  wymyka
kopuła  stalowa  z  gwoździami  gwiazdami
która  może  jest  pusta
i  strefa  od  pierwszego  do  setnego  zwrotnika
 
Gwiżdżą  syreny  nienawiści
tętnią  jeźdźcy  tuż  koło  mnie
wbrew  ziemi  tu  mi  bezdomnie
a  dalej  w  otchłani  świeci  czyściec
od  rozpusty  nierozum  i  wiara
od  zgubienia  poezji  niepokój
ziemio  duszo  stara
1926  roku
 
Bunt  uwiądł
w  ramionach  miłujących  uwięziony  mówię
mowa  się  rytmicznie  tka
jeden  wyraz  drugiemu  rówien
WIECZNOŚCI  CHCĘ
B B
E E
Z Z
 
 
D D
N N
A A


Íîâ³ òâîðè