Ïðî÷èòàíèé : 145
|
Òâîð÷³ñòü |
Á³îãðàô³ÿ |
Êðèòèêà
Kroki komandora
Ciężka. szczelna kotara na drzwiach,
Za oknami – mgły śnieżne, mgły mleczne.
Cóż zostalo z twej swobody niedorzecznej,
Don Juanie. gdyś poznał strach?
Przepych sal, chłód i pustka - ścina krew,
Służba śpi i głucho noc ucieka.
Z błogich stron, z nieznajoma, skądś z daleka
Dolatuje koguta śpiew.
Wiarołomco, na cóż ci len dźwięk?
Przyszedł kres! Nie stanic się nic więcej!
Donna Anna śpi, na krzyż złożywszy ręce.
Donna Anna śni wieczny sen...
Czyjeż rysy srogie rosną w szkłach.
W zwierciadlanych szkłach nieruchomieją?
Anno, Anno, słodkież, lekkież sny pod ziemią.
Co oglądasz, powiedz, w tych snach?
Życie - otchłań, obłęd, wir bez dna!
Na rozprawę wychodź, stary losie!
I jak echo – triumfalnie i miłośnie –
W odpowiedzi, w śnieżnej mgle, trąbka gra...
Przelatuje, bryzgiem świateł tnąc mrok,
Motor czarny i cichy jak sowa.
Po komnatach huczy głucho, grzmi miarowo. -
Idącego komandora krok...
Drzwi na oścież... Z lodowatej mgły
Jak chrapliwy gong zegara brzmi pytanie:
– Na wieczerzę zapraszałeś. Don Juanie?
Oto masz mnie. Jestem gotów. A ty?
W odpowiedzi – w gardle więźnie glos.
W odpowiedzi – cisza przeraźliwa.
Wśród przepychu o rozświcie strach porywa.
Służba śpi i wolno blednie noc.
W czas rozświtu - ziąb i mętny mrok
W czas rozświtu - ciągnie w mgłę otchlanną...
Panno Światła! Gdzieś ty, gdzieżeś, donna Anno?
Anno! Anno! – Cisza głucha w krąg.
Tylko zegar grzmi ostatni raz.
W groźnym, rannym huczy gong tumanie:
Na śmiertelne twoje gody Annn wstanie.
Anna wstanie w śmierci twej czas.
|
|