I znów się dzień zaczyna gruchaniem synagorlic.
Noc opuściła mnie, a z nią wszyscy drodzy umarli
(którzy zlatują się na noc, by ich kto gnał w sto koni,
druhowie, co obsiadują łoże druha w agonii).
Nim kogut zapiał, przez sen swój słyszę ich galopadę.
Jak błogo śnić, że od siebie razem z nimi odjadę.