Ïðî÷èòàíèé : 117
|
Òâîð÷³ñòü |
Á³îãðàô³ÿ |
Êðèòèêà
Prolog do Wesela Stanisława Wyspiańskiego
Otwórzcie serc waszych drzwi!
Omiećcie z pyłów progi!
Oto z dalekiej drogi
W zbroczonym płaszczu w krwi
Tysięcznogardły i tysięcznoręki
Wracam czerwonym szlakiem mojej męki
Z wędrówek próżnych zdań przed wami spraw?.
Witajcie ! W twarz wam rzucam moje – Ave –!
Wracam, a wracam z dali.
Krew wasza w żyłach mi płonie.
Jeśliście mnie nie poznali –
Twarz wam odsłonię.
A wiecie co to wychylić kielich goryczy?
Milczeć gdy zranione serce krzyczy?
Spalać się w popiół na stosie ofiarnie?
Czy znacie to wy, wielcy i mali? Znacie?
Jam krzyk. Krzyk waszej ciężkiej niemocy
Zrodzony jednej potwornej nocy,
Kleszczami bólu wydarty.
Kiedy zaś głód mnie zadręczy uparty
I pogrążył w otchłaniach rozpaczy,
W chwili słabości – do nieba
Szedłem żebrać chleba.
A kiedym stanął przed archaniołem
I śpiewać jąłem
Pieśń o nieszczęściu naszym człowieczym
Archanioł pierś mi rozrąbał mieczem
Aż krew potokiem chlusta przez usta
I pierś otworzył.
A pierś była pusta !
Za moje męki próżnych wymówek,
Za moją pustkę co mi trzewia szarpie Przychodzę tu
Budzić ze snu
Was, polscy obywatele.
Na wesele! na wesele!
Na wesele czynu z pustką.
Tam na dworze szumi liść.
Los dał znak czerwoną chustką:
Czas nam iść !
Słyszycie? – drzewa szumią
Słyszycie? – grają grajki.
Wiodą was wszystkich na noc weselną,
Śmiertelną noc Kleopatry.
Czas nam iść. Dość było spania!
Oto z głębi gminu
Głos potężny się wyłania:
Czynu Czynu! Czynu
Gdzie, gdzie waszych marzeń czyny?
Patrzcie Oto rozwarłem waszych dusz kurtyny.
Szumią grajki, grają grajki,
Jak pod równy świst nahajki
Tka się, tka się szara przędza:
Wielkość, małość, płaskość, nędza.
Może z tego będzie co?
Dziś niech huka złoty róg
U rozstajnych dróg.
Niechaj dany rozkaz – słowo
Znowu zagrzmi nam na nowo.
Niech gdzieś dniało, nie rozdniało,
Byle piór u czapki stało,
Byle znikł ten wstyd co pali,
Byle ładnie grajcy grali.
Czas – mitręga, niemoc – siła.
Gdzieś godzina czynu biła.
Ty od pana do parobka
Tańcuj, tańcuj cała szopka!
|
|