Ñàéò ïîå糿, â³ðø³, ïîçäîðîâëåííÿ ó â³ðøàõ ::

logo

UA  |  FR  |  RU

Ðîæåâèé ñàéò ñó÷àñíî¿ ïîå糿

Á³áë³îòåêà
Óêðà¿íè
| Ïîåòè
Êë. Ïîå糿
| ²íø³ ïîåò.
ñàéòè, êàíàëè
| ÑËÎÂÍÈÊÈ ÏÎÅÒÀÌ| Ñàéòè â÷èòåëÿì| ÄÎ ÂÓÑ ñèíîí³ìè| Îãîëîøåííÿ| ˳òåðàòóðí³ ïðå쳿| Ñï³ëêóâàííÿ| Êîíòàêòè
Êë. Ïîå糿

 x
>> ÂÕ²Ä ÄÎ ÊËÓÁÓ <<


e-mail
ïàðîëü
çàáóëè ïàðîëü?
< ðåºñòðaö³ÿ >
Çàðàç íà ñàéò³ - 1
Íåìຠí³êîãî ;(...
Ïîøóê

Ïåðåâ³ðêà ðîçì³ðó




Bruno Jasieński

Ïðî÷èòàíèé : 113


Òâîð÷³ñòü | Á³îãðàô³ÿ | Êðèòèêà

Bajka o kielnerze

kawiarnia  była  nabita  szczelnie
kiwał  się  rajer  nad  każdym  stolikiem
na  palcach  chodził  po  sali  kelner
roznosił  na  tacy  likier

i  gdy  do  taktu  orkiestry  pstrej
stawiał  przed  gościem  kotlet
ujrzał  we  fraku  świński  ryj
zmieszał  się  nagle  i  pobladł

dziwny  mu  w  myślach  zrodził  się  zamęt
w  noc  roziskrzoną  po  drutach  biegł
cicho  pod  skrzypiec  akompaniament
na  dworze  padał  śnieg

i  patrzył  w  ołtarz  skąd  schodził  anioł
i  wiatr  go  chłodził  na  strandzie
gdy  kapał  sosem  na  białą  panią
w  czarnym  olbrzymim  rembrancie


śnił  mu  się  pomost  rozkwitłych  warg
i  nie  mógł  po  nim  przeleźć
i  widział  tylko  spasły  kark
i  szczęk  ruchomą  czeluść

cichutko  w  kącie  stanął  i  wklęsł
jak  dzieci  nocą  przy  szybach
a  białej  pani  trzepotał  rzęs
bezgłośnie  krzyczał:  "wybaw"!

przez  cały  wieczór  chodził  jak  we  śnie
wyrazy  cedził  skąpo
i  tylko  jeden  raz  się  roześmiał
kiedy  przynosił  im  kompot

i  widział  halle  o  złotych  stołach
jasne  jak  nigdy  przedtem
kiedy  go  cicho  ktoś  z  nich  zawołał
wolno  na  palcach  wszedł  tam

i  pobladł  tapet  wiśniowy  pastel
nim  krzyk  kobiecy  je  pożarł
gdy  gardła  gościa  obwisły  plaster
otwierał  kelner  NOŻEM!



Íîâ³ òâîðè