O każdej porze
zwłaszcza w czas nocnej pogody
można stanąć nad przepaścią nieba
można głową w dół spadać jak ptak zbity z lotu
jak antypody
w morze śródnocne
Ale zapach czeremchy w słońcu
gdy mijam ogród wiosenny
ale gdy skrzypce zbudzone mnie dotkną
ale dziecko uczące się chodzić
ale wdzięk którego lotność
trwoni każda sekunda niezauważona
na przykład w ruchu dziewczyny
kiedy podnosi ramiona
do węzła włosów
w uśmiechu do samej siebie
w na wpół uchylonych powiekach
nieczującej że z tym jest do twarzy
Nie pouczaj mnie o nicości
Dziecko które ma tysiąc lat starzec który jest dzieckiem
rzeczy o twarzach ludzi rzeczy których wargi
drgają nadmiarem przeszłości rzeczy które mówią
Myśl jest jak gwiazda jej promień
żyje dłużej od źródła co wysyła promień
Umiałem walczyć o prawdę
jak walczą o trumnę w mieście w którym jest wielu
zmarłych
i w którym nie ma drewna
patrzę w śródnocne morze ze spokojem w którym nie ma
winy.