Ñàéò ïîå糿, â³ðø³, ïîçäîðîâëåííÿ ó â³ðøàõ ::

logo

UA  |  FR  |  RU

Ðîæåâèé ñàéò ñó÷àñíî¿ ïîå糿

Á³áë³îòåêà
Óêðà¿íè
| Ïîåòè
Êë. Ïîå糿
| ²íø³ ïîåò.
ñàéòè, êàíàëè
| ÑËÎÂÍÈÊÈ ÏÎÅÒÀÌ| Ñàéòè â÷èòåëÿì| ÄÎ ÂÓÑ ñèíîí³ìè| Îãîëîøåííÿ| ˳òåðàòóðí³ ïðå쳿| Ñï³ëêóâàííÿ| Êîíòàêòè
Êë. Ïîå糿

 x
>> ÂÕ²Ä ÄÎ ÊËÓÁÓ <<


e-mail
ïàðîëü
çàáóëè ïàðîëü?
< ðåºñòðaö³ÿ >
Çàðàç íà ñàéò³ - 2
Ïîøóê

Ïåðåâ³ðêà ðîçì³ðó




Mieczysław Jastrun

Ïðî÷èòàíèé : 168


Òâîð÷³ñòü | Á³îãðàô³ÿ | Êðèòèêà

W czasie


Czy  będziesz  mi  ufała?
Pytałem  pisząc  palcem  na  szronie
Szyby,  która  tajała  od  mojego  tchnienia.
Zmieszaliśmy  oddechy,  zamieniliśmy  dłonie,
Otwarci  na  te  same  dźwięki  i  obrazy
Czas  przeszedł  nam  przez  włosy,  aż  posiwiały  od  jego  płomienia.
 
Wtedy  mróz  dzwonił  w  szkle,  śnieg  padał,
Wtedy  deszcz  padał,  drzewa  błyszczały  w  odlewie,
Wtedy  twa  senna  władza  była  mi  rozkazem.
Za  cieniem  rzęs  opuszczałaś  powieki  –
 
I  pod  deszczowym,  nagle  zniżonym  niebem
Park  bezlistny  stawał  się  daleki
[Mimo  że  on  mnie  najpierw  zbliżył  do  ciebie].
Szedłem  wzdłuż  muru,  gdzie  bluszcz  się  wije,
Tak  jakbym  niósł  pod  pachą  odkopaną  rzeźbę.
[Niosłem  umarłą  we  mnie].
Twe  ramię  chłodem  objęło  mi  szyję  –  
I  nagle  odwróciło  się  wszystko  w  dół  głową
I  poczułem  się  uniesiony  z  ziemi
[Od  niedawnego  deszczu  ciemnej],
To  teraz  ty  mnie  niesiesz  umarłego
Dla  wszystkich  kobiet,  co  nie  były  tobą,
I  oczami,  gdzie  zgasło  odwrócone  niebo,
Wspominają  mnie  we  mnie.


Íîâ³ òâîðè