Ñàéò ïîå糿, â³ðø³, ïîçäîðîâëåííÿ ó â³ðøàõ ::

logo

UA  |  FR  |  RU

Ðîæåâèé ñàéò ñó÷àñíî¿ ïîå糿

Á³áë³îòåêà
Óêðà¿íè
| Ïîåòè
Êë. Ïîå糿
| ²íø³ ïîåò.
ñàéòè, êàíàëè
| ÑËÎÂÍÈÊÈ ÏÎÅÒÀÌ| Ñàéòè â÷èòåëÿì| ÄÎ ÂÓÑ ñèíîí³ìè| Îãîëîøåííÿ| ˳òåðàòóðí³ ïðå쳿| Ñï³ëêóâàííÿ| Êîíòàêòè
Êë. Ïîå糿

 x
>> ÂÕ²Ä ÄÎ ÊËÓÁÓ <<


e-mail
ïàðîëü
çàáóëè ïàðîëü?
< ðåºñòðaö³ÿ >
Çàðàç íà ñàéò³ - 1
Ïîøóê

Ïåðåâ³ðêà ðîçì³ðó




Czesław Miłosz

Ïðî÷èòàíèé : 175


Òâîð÷³ñòü | Á³îãðàô³ÿ | Êðèòèêà

Kraina poezji

Do  tej  krainy  idź  ścieżkami  tonów,
Z  których  się  rodzą  spokojne  muzyki,
Granicą  dźwięków  jeszcze  niespełnionych,
Zaczętych  tylko.
Jeżeli  w  noc  czerwcową  się  rozlegnie
Brzęk,  chrabąszcz  w  strunę  u  skrzypiec  uderzy
Albo  kot  po  klawiszach  pazurkiem  przebiegnie,
Możesz  im  wierzyć  -
Idź,  nim  umilkną.
Do  tej  krainy  -  w  Trzech  Króli,  wieczorem,
Gdy  na  kominie  jasny  ogień  bucha
I  rzędy  rondli  miedzianych  oświetla,
A  na  ulicy  śnieżnej  tuż  za  domemHuczy  basetla.
Ledwo  usypiasz,  już  przy  tobie  staje
Elf  mały,  z  baśni  zimowej  norweskiej,
A  wtedy  miga  niby  baj  po  ścianiePłomyk  niebieski.
Stąpacie  cicho,  żeby  nie  obudzić
Rodziców,  którzy  śpią  w  dębowym  łożu,
1-  w  lot  kominem!  w  ciemny  świat  i  czarBiałego  mrozu.
Lot,  lot.  
Noc  w  górze  cicha  i  gwiaździsta,
W  szronach  na  dole  prześwituje  sioło
I  nagle  wiosna.  
Na  różowych  listkachKsiężyca  koło.
Do  tej  krainy  -  lecz  jakąż  jest  ona,
Wybudowana  gdzieś  na  zgasłych  łonach,
Pożar  ognistym  mieczem  wejścia  strzeże,
Umarły  gil  ćwierka  u  jej  bram,
Siedzą  z  głową  na  rękach  polegli  żołnierze,
Na  miast  ruinie  rzędy  lisich  jam
I  mlecz,  i  wrzos  na  zapomnianych  schronach.
Tam  śnieżna  góra  jest  pienistą  falą,
Co  trwa  sekundę  na  równinie  mórz.
Nim  w  głąb  upadnie,  gdzie  się  perły  palą,
Trzmiel  z  tulipana  strząśnie  żółty  kurz.
Nim  nowa  fala,  księżycem  zwabiona,
Klęknie  i  czoło  powoli  podźwignie,
Tysiąclecie  ludzkie  jedno  skona,
A  trzmiel  w  kielichu  tulipana  zniknie.
Do  tej  krainy  przyjmij  zaproszenie,
Nie  pytaj,  jak  się  dziś  ona  nazywa,
Wiesz,  przez  jak  gorzkie  tam  idzie  się  ciernie.
Czy  jest  szczęśliwa?  Nie  wiem,  czy  szczęśliwa.
Jak  pióro  strzały,  która  pierś  przebiła,
Drga,  błyszczy  w  słońcu  i  barwy  przybiera  -
Z  bólem  na  zawsze  ta  ziemia  złączona
I  tylko  smutek  jej  bramy  otwiera.
Jeżeliś  klęski  zaznał,  dosiągł  lat
Dojrzałych,  patrząc  na  gruzy  i  zgliszcza,
I  spustoszyła  myśli  twe  jak  wiatrLitość  najczystsza,
Jeżeliś  nie  chciał  mówić  odtąd  nic,
Bo  zapytałeś  -  po  co,  czy  to  warto
Straszliwy  posąg,  skamieniały  krzyżUbierać  farbą,
To  wiedz,  że  ona  blisko,  żeś  jest  tuż.
I  jeśli  mówisz:  żegnaj  mi  na  wieki  -
Witaj  odpowie  echo  z  ziemskich  puszcz,
Wstydliwa  czułość  obmyje  powieki
I  każde  dawne  pożegnania  słowo
Jest  jak  świtania  dalekiego  wstążka,
Rosa  o  brzasku,  czeremchy  gałązka,
A  gdyś  opłakał  ją  -  ona  przed  tobą.

Íîâ³ òâîðè