Pan na jej duszę jak na harfę złotą
Dłonie położył - i rzekł: Moją będzie,
Biała jak owe najbielsze łabędzie,
Gdy się w wód modrych kryształy oplotą.
Niechaj gołębich swych skrzydeł prostotą
Przed mego tronu wzbije się krawędzie
I tam niech śpiewa jak ziemi orędzie,
Bo dla mnie harfą jest jej dusza złotą.
Więc miłująca i umiłowana
Jak w glorię słońca szła w ogień dla Pana.
Przez skry płomienne przeszła żarnych stosów
Do rozzłoconych różanych niebiosów.
I skroń dziecięcą u stóp zgięła Pana
Ta miłująca i umiłowana.