Ïðî÷èòàíèé : 166
|
Òâîð÷³ñòü |
Á³îãðàô³ÿ |
Êðèòèêà
O północy
Rozmawialiśmy długo w noc, w kuchni;
lampa naftowa miękko świeciła
i przedmioty, ośmielone jej delikatnością,
wyłaniały się z mroku, zdradzając
swoje imiona: stół krzesło, solniczka.
O północy powiedziałaś, żeby wyjść
przed dom. Nagle zobaczyliśmy niebo
i wybuchały gwiazdy, gwiazdy sierpnia.
Jasny ogień nocy sierpniowej drżał
nad nami, nieposkromiony, wieczny.
Świat palił się, bezgłośnie, objęty
białym pożarem, w którym spały wioski,
kościoły i stogi siana, pachnące miętą
i koniczyną. Płonęły drzewa i wieże,
woda i powietrze, wiatr i płomienie.
Czym jest cisza tej nocy, skoro wulkany
mają szeroko otwarte oczy, a przeszłość
jest obecna i groźna, wynurza się z ukrycia
tak samo jak księżyc lub krzak jałowca?
Chłodne są twoje usta i chłodny będzie świt,
ręcznik rzucony na rozpalone czoło.
|
|