Ïðî÷èòàíèé : 165
|
Òâîð÷³ñòü |
Á³îãðàô³ÿ |
Êðèòèêà
Homo sapiens
Wśród mrocznych miast, po, mrocznych stronach,
jak stada wypędzanych szczurów,
gromady ludzi przerażonych
pełzają u strzaskanych murów;
bezdomni, ślepi i wylękli,
ruszają chyłkiem, znów przyklękli,
złowrogo patrzą w niebo, szepcą,
że głód, że śmierć, że - wszystko jedno,
i przeklinając ziemię biedną,
ruszają znów, po trupach depczą,
znikają mroczni i samotni...
Ja lecę ku nim, mściwy lotnik,
i świecąc reflektorem serca,
bombami słów złowieszczo zbrojny,
ciskam je w zaciemnienie wojny,
jak jeden z Czterech, co uśmierca.
A pierwszą bombę ciskam w Berlin!
Za zbrodnie wojny, za pancerny
raid przez Ojczyzny mojej piersi,
za drapieżniki pod Warszawą,
za rozwalony dom, za krwawą
kałuże świata, co mnie mierzi,
za pychę, podłość, mordy, gwałty
za pohańbienie słowa: człowiek -
lecą me bomby w ich blackouty -
niechaj im sen spędzają z powiek.
A druga bomba - w grób Smoleński!
Niechaj rycerze zmartwychwstaną
i swiecąc każdy piersi raną,
świadectwo dadzą krwi męczeńskiej,
tej krwi niewinnej, z ręki kata
przelanej w obcą ziemię czerstwą,
ze zgrozą, lecz milczeniem świata
za wolność, równość i braterstwo.
A trzecia bomba - w tych, co wierzą,
że dość jest rozdać broń żołnierzom
i poszczuć ludy, poszczuć armie -
wtedy się więcej złota zgarnie,
by knuć nazajutrz nowe wojny,
by kuć już dzisiaj nowe pęta.
Bije w nich gniewny i spokojny.
Nie trzeba złota. Krew jest święta.
Zachowam jeszcze bombę jedną
na czas,gdy blaski wojny zbledną
gdy bliski będzie już dzień kary
za Wielki Zaciemnienie sumień,
gdy możni szukać będą miary
wolności ludów...
Gdy w ich tłumie
nie będzie Polski - wtenczas, pieśni,
aż w serce ziemi bij! Twe bomby
niech jak Jerycha wrzasną trąby,
niech biją w ludzkość najboleśniej,
niech do otchłani sumień dotrą,
by na skrwawionej globu mapie
stanął do walki przeciw łotrom
dobry, spokojny - Homo Sapiens.
|
|