Ïðî÷èòàíèé : 132
|
Òâîð÷³ñòü |
Á³îãðàô³ÿ |
Êðèòèêà
Przez złoty las...
1
Było Święto Zielone, majowe,
Roześmiana w drzwiach stała pogoda,
Byłam krasna, radosna i młoda –
A zaś szuwar miał usta różowe!
Łąko w rosach! Jać stopą nie trącę!
Cieniem jeno po wiośnie twej brodzę...
Mdlały liście w słonecznej pożodze –
A zaś szuwar miał usta pachnące!
Maju, maju! znów maju mi nałam
I natargaj szuwaru z jeziora!
Była wczesna, niewrócona pora –
W same usta szuwar całowałam!
2
Brakło mi w skrzyni chust na niedzielę,
Więc bielę płótno w miesięcznym blichu,
W sadzie je śpiącym na trawach ścielę,
Na łąk je smugu włóczę po cichu;
Niechże się bieli, niechże się śnieży,
Brakło mi w skrzyni godnej odzieży...
Nie szła mym rękom praca robocza
Ni mi się kiedy siew szczęścił ziarny...
Dziś – byle jeno dopieść warkocza
I przyodziewek zładzić cmentarny...
Bielę me płótno w miesięcznym blichu,
Nocami, chyłkiem, tkane na strychu...
Rano je z rosy zdejmę wilgotne,
Przed słońca wschodem zamknę w komorze
A potem, nocą, zmierzę i potnę
Duchem zeszyję i na się włożę...
Niech się nie żali ta ziemia miła,
Żem sobie do niej płótna skąpiła!
3
Biały ci daję
Z lnu przyodziewek,
Sobiem go tkała,
Tobie niech służy!
Niech ci nie zbraknie
Chleba ni śpiewek,
Mnie sen drzymotą
Powieki mruży...
Niczego mi już nie trzeba!
Bo z mojej mąki
Chleba nie wypiec,
Wszystek na węgiel
Zgore najczęściej.
Błogosław, Boże,
Strunom twych skrzypiec,
Niech ci się ścieżka
Włóczebna szczęści!
Byłeś ty sam miał dość chleba!
4
Przez złoty las zaklęty,
Przez złoty las,
Mam iść do ciebie, miły,
Mam iść – już czas...
Przez mroczny gaj brzozowy,
Przez gąszcz i chrust –
Gdzie jawą sny się stają,
A świat się śni,
Ty czekasz mnie na skraju
U białych pni,
Lecz skoro warg mych sięgnie
Płomień twych ust,
Musi dziś serce pęknąć
Jednemu z nas...
|
|