To już ty! Niby mądra dobrotliwa twarz
Złożona na znużone zielonkawe dłonie!
Twoich kolumn ognisko w ciężkim słońcu płonie,
Na zielonej przełęczy, samotnico, trwasz.
Góry niebieskie, niebo sine trzyma straż
Kiedy uniosą słońce w noc miedziane konie;
Umierasz wieczornym życiem w milczenia koronie
Mówiąc samotnej nocy greckie "Ojcze nasz".
Świątynio, nie dość z tobą półumarłym być
I cienie twojej śmierci wdychać dobroczynne -
Trzeba nam twoje słońce dzbanem wina pić
I kolumn kości zmienić w struny miodopłynne,
Śmierć bo lotna i krótka. Trzeba życiem żyć,
Nie twoim, Jarosławie - ale Życiem Innym.