Nie śpij w tej izbie Ona po niej
chodzi i załamuje dłonie
I na strych nie wchodź po drabinie
jej anioł po niej cicho płynie
Nie wchodź do stajni Tam króliki
jedzą z nią razem czosnek dziki
Nie łaź o zmierzchu za stodołę
w bzie dzikim jej kolana gołe
Jej dłoń kaleka ci się przyśni
gdy sięgniesz wprost ustami wiśni
I oczy będziesz miał piekące
kiedy się w jej wytarzasz łące
I nie zobaczysz jej już nigdy
jeśli źdźbło jedno zranią widły
I dłonią twarzy jej nie dotkniesz
gdy spojrzysz w pola przez krzyż w oknie
Ale nie wyjmuj miły dłoni
z modlitewnika który ona
wiążąc z pokosa snopki pszenne
palcami krzywo zrośniętymi
w litanie ptasie i zwierzęce
rozsiała hojnie po zagonach