Ñàéò ïîå糿, â³ðø³, ïîçäîðîâëåííÿ ó â³ðøàõ ::

logo

UA  |  FR  |  RU

Ðîæåâèé ñàéò ñó÷àñíî¿ ïîå糿

Á³áë³îòåêà
Óêðà¿íè
| Ïîåòè
Êë. Ïîå糿
| ²íø³ ïîåò.
ñàéòè, êàíàëè
| ÑËÎÂÍÈÊÈ ÏÎÅÒÀÌ| Ñàéòè â÷èòåëÿì| ÄÎ ÂÓÑ ñèíîí³ìè| Îãîëîøåííÿ| ˳òåðàòóðí³ ïðå쳿| Ñï³ëêóâàííÿ| Êîíòàêòè
Êë. Ïîå糿

 x
>> ÂÕ²Ä ÄÎ ÊËÓÁÓ <<


e-mail
ïàðîëü
çàáóëè ïàðîëü?
< ðåºñòðaö³ÿ >
Çàðàç íà ñàéò³ - 1
Ïîøóê

Ïåðåâ³ðêà ðîçì³ðó




Szymon Szymonowic

Ïðî÷èòàíèé : 215


Òâîð÷³ñòü | Á³îãðàô³ÿ | Êðèòèêà

Sielanka pierwsza

Dafnis



Kozy;  ucieszne  kozy,  ma  trzodo  jedyna!
Tu,  kędy  to  zarosła  poziema  leszczyna,
Tu  gryźcie  list  zielony,  gryźcie  chróścik  młody,
Ja  tym  czasem  przy  strugu  tej  ciekącej  wody
Przylęgę  i  frasunku  lubo  snem  swobodnym,
Lubo  będę  zabywał  śpiewaniem  łagodnym,
Ponieważ  mię  tak  moja  Fillis  wyprawiła,
Że  mię  na  wieki  wolnych  myśli  pozbawiła.
Cóż  czynić?  Jakie  szczęście  o  człeka  się  kusi,
Tak  sercu  bywa  błogo  i  tym  się  paść  musi.
Okrutna  Filli,  tobie  ani  zdrowie  moje,
Ani  starganych  myśli  ciężkie  niepokoje,
Ani  serce  związane,  ani  zbytnie  chęci,
Ani  słowo  oddane  zostawa  w  pamięci!
Chociaj  koszary  mleka  i  słodkie  nabiały,
I  co  piękniejsze  jagnię,  i  koźlęta  małe,
A  nade  wszystko  ja  sam  i  pieśniami  mymi
Rozsławiłaś  się  między  pasterzmi  wszystkimi.
Przedtym  albo  nic,  albo  niewiele  cię  znano,
I  krępą,  i  Cyganką  czarną  przezywano.
Dziś  i  płeć,  i  postawa  u  ciebie  nadobna,
I  uroda  do  jedlin  wysokich  podobna,
Lice  do  mleka  z  różą,  wargi  koralowi,
Zęby  perłom,  miękkiemu  włosy  jedwabiowi.
Dziś  cię  co  żywo  chwali,  a  to  uczyniły
Pieśni  moje,  które  cię  wszędzie  rozgłosiły.
Ty  przedsię  mną  pogardzasz,  a  ledwie  nie  tego
Pragniesz,  abyś  mię  w  rychłe  miała  nieżywego.
Teraz,  jako  to  słońce  w  południe  dogrzéwa,
I  ptak,  i  bydło  w  cichych  chłodach  odpoczywa,
I  oracz  wolno  puścił  woły  wyprzężone,
I  pod  krzami  ucichły  jaszczurki  zielone,
Ja  tylko,  nędznik,  w  sercu  mam  ustawną  trwogę
Ani  strapionych  myśli  uspokoić  mogę.
Lwica  za  wilkiem  bieży,  za  kozą  wilczyca,
Koza  za  wrzosem,  i  mnie  do  ciebie  tęsknica;
Każdego  swoja  lubość,  swoja  żądza  pędzi,
Każdego  swój  mól  gryzie,  swoja  nędza  swędzi.
Ułapiłem  sarneczek  parę,  jeszcze  mają
Srokacinki  na  grzbiecie,  co  dzień  wysysają
Dwie  dojne  kozie,  a  te  chowam  samej  tobie,
Dawno  Testylis  chciała  uprosić  je  sobie
I  podobno  otrzyma,  ponieważ  prze  twoje
Zbytnią  hardość  u  ciebie  śmierdzą  dary  moje.
Tu  lasy,  tu  po  lesiech  ptaszkowie  śpiewają,
Tu  łąki,  a  po  łąkach  piękne  stada  grają.
Tu  byśmy  z  sobą  wieku  miłego  zażyli,
Tu  byśmy  aż  do  śmierci  lata  przetrawili,
Byś  się  tylko  pasterską  budą  nie  brzydziła,
Byś  tylko  umysł  ku  mnie  cały  przykłoniła.
Tu  jamy  mchem  odziane,  tu  debrze,  tu  cienie,
Tu  strugi  uciekają,  szemrząc,  przez  kamienie,
Tu  wyniosłe  topole,  lipy  rozłożyste,
Tu  jawory,  tu  dęby  stoją  wiekuiste.
Ale  bez  ciebie  żadne  rzeki,  żadne  gaje,
Bez  ciebie  żadne  miejsce  k  sercu  nie  przystaje.
Nie  owszem  mię  też  możesz  potępić  w  urodzie,
Widziałem  się  niedawno  z  brzegu  w  jasnej  wodzie.
Nie  kożdy  z  sąsiad  moich,  byś  też  i  ty  zgoła
Sądzić  miała,  podle  mnie  w  tej  mierze  wydoła.
Owiec  u  mnie  na  polach  ruskich  tysiąc  chodzi.
Tyle  drugie  z  nich  co  rok  jagniąt  się  przypłodzi.
Tu  koło  mnie  kóz  tysiąc;  mleka  mam  bohato,
Mam  świeże  całą  zimę,  świeże  całe  lato.
Potrafię  też  na  gęślach  i  o  dwojej  kwincie,
Jako  więc  na  aktejskim  grawał  Aracyncie
Amfijon,  muzyk  derski,  gdy  chodził  za  stady,
A  lasy  i  źwierz  dziki  szedł  za  jego  szlady.
Cóż  po  tym?  Gdy  ja  próżno  śpiewam,  próżno  proszę,
Gdy  od  ciebie  żal  jawny  i  wzgardę  odnoszę,
Okrutna  Filli!  Lecz  i  ja  mało  rozumny,
Co  narzekaniem  złomić  chcę  twój  umysł  dumny.
A  ty  się  z  tego  kędyś  pośmiewasz  na  stronie
Abo  kogo  inszego  piastujesz  na  łonie.
Śmiej  się  zdrowa,  okrutnej  lwice  srogie  plemię
Potym,  kiedy  nasypą  na  me  oczy  ziemię,
Niechaj  ten  napis  niesie  wyniosła  mogiła
Fillis  sroga  nędznego  Dafnisa  zabiła.



Íîâ³ òâîðè