Ñàéò ïîå糿, â³ðø³, ïîçäîðîâëåííÿ ó â³ðøàõ ::

logo

UA  |  FR  |  RU

Ðîæåâèé ñàéò ñó÷àñíî¿ ïîå糿

Á³áë³îòåêà
Óêðà¿íè
| Ïîåòè
Êë. Ïîå糿
| ²íø³ ïîåò.
ñàéòè, êàíàëè
| ÑËÎÂÍÈÊÈ ÏÎÅÒÀÌ| Ñàéòè â÷èòåëÿì| ÄÎ ÂÓÑ ñèíîí³ìè| Îãîëîøåííÿ| ˳òåðàòóðí³ ïðå쳿| Ñï³ëêóâàííÿ| Êîíòàêòè
Êë. Ïîå糿

 x
>> ÂÕ²Ä ÄÎ ÊËÓÁÓ <<


e-mail
ïàðîëü
çàáóëè ïàðîëü?
< ðåºñòðaö³ÿ >
Çàðàç íà ñàéò³ - 1
Ïåðñîíàëüíûé ×ÀÒ Majra
Ïîøóê

Ïåðåâ³ðêà ðîçì³ðó




Szymon Szymonowic

Ïðî÷èòàíèé : 106


Òâîð÷³ñòü | Á³îãðàô³ÿ | Êðèòèêà

Sielanka czwarta

Kosarze



Miłko,  Baty
 
Kosarzu,  robotniku  dobry,  co-ć  się  stało?
Przedtym  miedzy  czeladzią  nad  cię  nie  bywało.
Teraz  ani  docinasz  i  pokosy  psujesz,
Ani  równo  z  inszymi  w  rzędzie  postępujesz,
Ale  po  wszystkich  idziesz;  tak  za  trzodą  w  pole
Owca  idzie,  gdy  nogę  na  cierniu  zakole.
Jakim  w  południe  będziesz  abo  do  wieczora,
Jeśli-ć  zaraz  z  poranku  robota  niespora?
Miłku,  nie  przyrównywaj  inszych  do  swej  mocy,
Bo  ty  kosisz  nie  tylko  w  dzień,  ale  i  w  nocy.
Dusza  twoja  z  kamienia  kędyś  się  urwała.
Słuchaj,  abo-ć  tęsknica  nigdy  nie  bywała?
Nie  bywała:  po  kimże  chłop  prosty  ma  tużyć,
Który  ustawnie  musi  robić  abo  służyć?
Ani-ć  się  przytrafiało,  abyś  zamiłował
I  nie  spał  całej  nocy,  i  zalot  pilnował?
 
MIŁKO
Bodaj  się  nie  trafiało:  szkoda  tam  być  musi
Bez  pochyby,  kędy  pies  rzemienia  zakusi.
 
BATY
Alem  ja  zamiłował;  już  to  wyminęła
Wtóra  niedziela,  jako  napaść  mię  ta  wzięła.
 
MIŁKO
Pan-eś  ty,  bracie,  a  my  prosty  chleb  jadamy,
Ty  z  pełnej  beczki  toczysz,  my  drożdży  nie  mamy.
 
BATY
W  tym  państwie  chwastem  u  mnie  zarosły  zagony,
A  jakom  posiał,  jeszcze  żaden  nie  plewiony.
 
MIŁKO
Któraż  to  zuchwalica  tak  cię  popsowała?
 
BATY
Owa,  co  nam  przy  żniwie  pieśni  zaczynała.
 
MIŁKO
Dostałeś,  czegoś  szukał.  Bóg  frantom  nagali.
I  świercze  w  słomie,  kiedyś  spał,  o  tym  śpiewali.
 
BATY
Nie  każ  na  hardą  i  nie  śmiej  się  z  mej  głupości:
Nie  tylko  ślepi  żebrzą,  lśną  ludzie  w  miłości.
 
MIŁKO
Nie  moja  rzecz  być  hardym,  wszakże  nie  próżnujmy,
Ale  spieszno  przy  inszych  z  kosą  postępujmy.
Ty  zaśpiewaj  co  o  swej  miłej,  lżejsza  będzie
Tak  robota;  wszak  i  ty  dudką  słyniesz  wszędzie.
BATY
Muzy,  ucieszne  Muzy.  teraz  zaczynajcie,
A  ze  mną  moję  piękną  pannę  wysławiajcie.
Kogo  się  wy  dotkniecie  przez  wdzięczne  śpiewanie,
Każdy  się  urodziwym,  każdy  pięknym  zstanie.
Bombiko  ma  namilsza,  wszyscy  cię  i  małą,
I  chudą,  i  Cyganką  zową  ogorzałą.
Ja  subtelną,  ja  Greczką;  nie  wszystko  są  białe
Fijołki,  są  bronatne,  są  i  podpalałe,
Są  i  ziółka  ciemniejsze,  a  wżdy  je  zbierają
Piękne  panny  i  w  wieńcach  przodek  im  dawają.
Oracz  za  pługiem  chodzi,  za  oraczem  wrona,
Ja  za  tobą,  Bombiko  moja  ulubiona.
Gdybym  miał  skarb  królewski  abo  złote  bani,
Stalibyśmy  oboje  ze  złota  odlani.
Ty  byś  bębenek  abo  piszczałkę  trzymała,
Abo  różą,  abo  mi  jabłko  podawała.
Ja  bym  stał,  jako  stawam,  gdy  taniec  wywodzę,
Piórko  za  czapką,  gładka  skórzenka  na  nodze.
Bombiko  ma  namilsza,  twoja  nóżka  biała,
Słówka  jedwabne,  łaska,  nie  wiem,  jako  trwała?
 
MIŁKO
Wejże  tego  kosarza,  jako  chytrze  z  nami
Obchodzi  się:  tak  długo  taił  się  z  pieśniami.
Wieręś  ją  dobrze  wyciął;  moja  brodo  miła,
Nie  darmoś  to  konopie  tak  bujno  puściła.
Posłuchaj  też  ty  moich,  lecz  ja  nic  swojego
Nie  zaśpiewam,  rym  tylko  dawny  Litersego.
Cerero  wielożyzna,  zdarz,  aby  to  było
Plenne  zboże,  aby  się  do  gumna  zwoziło!
Grabcie  i  wiążcie  mocno,  aby  nie  rzeczono:
"Słomiany  to  robotnik,  płacą  tu  stracono".
Gdy  wiatr  z  pułnocy  abo  z  zachodu  powiewa,
Rozstawcie  snopy,  bo  tak  kłos  ziernistszy  bywa.
Kto  młóci,  niech  się  strzeże  w  przypołudnie  spania:
W  południe  zbite  zboże  lepsze  do  wywiania.
Kosarz  ma  wstać  z  skowronkiem,  a  lec,  gdy  on  śledzie,
Dobremu  kosarzowi  znój  nigdy  nie  będzie.
Najlepszy  żabi  żywot:  nigdy  nie  upragnie,
Nigdy  nie  woła:  "Daj  pić",  zawsze  mięszka  w  bagnie.
Urzędniku,  nie  umiesz,  tylko  nam  chwast  warzyć,
Kiedy  pokrzywy  dzielisz,  waruj  ręki  sparzyć.
Azaby  takie  pieśni,  kiedy  słońce  pali,
Przy  robotach  kosarze  nie  raczej  śpiewali?
A  ty  więc  o  miłostkach  swoje  narzekanie
Zachowaj  do  macierze,  kiedy  rano  wstanie.


Íîâ³ òâîðè
ëóáèíå íîÿáðÿ