Ñàéò ïîå糿, â³ðø³, ïîçäîðîâëåííÿ ó â³ðøàõ ::

logo

UA  |  FR  |  RU

Ðîæåâèé ñàéò ñó÷àñíî¿ ïîå糿

Á³áë³îòåêà
Óêðà¿íè
| Ïîåòè
Êë. Ïîå糿
| ²íø³ ïîåò.
ñàéòè, êàíàëè
| ÑËÎÂÍÈÊÈ ÏÎÅÒÀÌ| Ñàéòè â÷èòåëÿì| ÄÎ ÂÓÑ ñèíîí³ìè| Îãîëîøåííÿ| ˳òåðàòóðí³ ïðå쳿| Ñï³ëêóâàííÿ| Êîíòàêòè
Êë. Ïîå糿

 x
>> ÂÕ²Ä ÄÎ ÊËÓÁÓ <<


e-mail
ïàðîëü
çàáóëè ïàðîëü?
< ðåºñòðaö³ÿ >
Çàðàç íà ñàéò³ - 3
Ïîøóê

Ïåðåâ³ðêà ðîçì³ðó




Jan Kochanowski

Ïðî÷èòàíèé : 128


Òâîð÷³ñòü | Á³îãðàô³ÿ | Êðèòèêà

Tren VI

Ucieszna  moja  śpiewaczko!  Safo  słowieńska!
Na  którą  nie  tylko  moja  cząstka  ziemieńska,
Ale  i  lutnia  dziedzicznym  prawem  spaść  miała!
Tęś  nadzieję  już  po  sobie  okazowała,
Nowe  piosnki  sobie  tworząc,  nie  zamykając
Ustek  nigdy,  ale  cały  dzień  prześpiewając,
Jako  więc  lichy  słowiczek  w  krzaku  zielonym
Całą  noc  prześpiewa  gardłkiem  swym  ucieszonym.
Prędkoś  mi  nazbyt  umilkła!  Nagle  cię  sroga
Śmierć  spłoszyła,  moja  wdzięczna  szczebiotko  droga!
Nie  nasyciłaś  mych  uszu  swymi  piosnkami,
I  tę  trochę  teraz  płacę  sowicie  łzami.
A  tyś  ani  umierając  śpiewać  przestała,
Lecz  matkę,  ucałowawszy,  takeś  żegnała
"Już  ja  tobie,  moja  matko,  służyć  nie  będę
Ani  za  twym  wdzięcznym  stołem  miejsca  zasiędę;
Przyjdzie  mi  klucze  położyć,  samej  precz  jechać,
Domu  rodziców  swych  miłych  wiecznie  zaniechać."
To  i  czego  żal  ojcowski  nie  da  serdeczny
Przypominać  więcej,  był  jej  głos  ostateczny.
A  matce,  słysząc  żegnanie  tak  żałościwe,
Dobre  serce,  że  od  żalu  zostało  żywe.



Íîâ³ òâîðè