Ïðî÷èòàíèé : 275
|
Òâîð÷³ñòü |
Á³îãðàô³ÿ |
Êðèòèêà
Sielanka dwudziesta
Epitalamium Heleny
Kiedy piękną Helenę Atryda pojmował,
Atryda, który w Sparcie szerokiej panował,
I już z nią był w łożnicy, ledwie się zmierzknęło,
Dwanaście panien u drzwi zamknionych stanęło,
Panien przedniejszych domów; każda ustrojona
Kosztownie, każda warkocz w złoto zapleciona,
Każda w wieńcu różanym: i wzajem kleskały
Rękoma, i - jąwszy się - kołem tańcowały.
W przejmy pieśni, muzyka w przejmy głośna grała,
Po wszystkich salach dobra myśl się rozlegała.
I tak-żeś prędko usnął, mój piękny panicze?
I tak-żeś się pokwapił rano do łożnice?
Czyliś ociężał? Czyliś tak barzo ospały?
Czyli cię gęste pełne do łoża posłały?
Wżdyś mógł trochę poczekać, nie uciecze spanie,
Nie tu świt, nie tu jeszcze jutrzejsze zaranie.
Ale jeśli więc tobie rano sypiać miło,
Naszej drużynie krzywdy tej nie czynić było.
Nie brać nam było panny - wszakby przy niej była
Matka jej - ona by się z nami zabawiła
Tańcem aż do świtania. Już nie nasza ona,
Już twoja, już na wieki tobie przyrzeczona.
Lub rano słońce wstanie, lubo wieczór siędzie,
I rok od roku ona twoją zawsze będzie.
Szczęśliwy królewicze! Ochotnie pryskały
Konie twoje, gdy z tobą w ten dom przyjechały.
Ubiegłeś wielu inszych, którzy się starali
O to powinowactwo, a nie otrzymali.
Wielkich rodziców córę pojmujesz za żonę,
Boska krew z tobą idzie pod jedne zasłonę.
Nie masz jej równie, wszystkę Grecyją przechodzi,
Szczęśliwy płód, który się w taką matkę wrodzi.
Jest nas dwieście rówieśnic, wszystkie zażywamy
Jednakich zabaw, wszystkie za krasne się mamy,
Ale gdy której przyjdzie stanąć przy Helenie,
Każda ma wadę, każda weźmie naganienie.
Jako po nocy zorza świetny promień daje,
Jako po zimie wiosna wesoła nastaje,
Tak ona miedzy nami najświetniejsza była,
I twarzą, i urodą wszystkie przechodziła.
Jako brózda orana wzdłuż idzie przez pole,
Jako dzielny koń pięknie obraca się w kole,
Jako gęsty sad zdobi cyprys okazały -
Tak z Heleny ozdobę kraje nasze miały,
Ona i hawtowaniem przednią sławę miała,
Ona i nasztuczniejsze opony wiązała.
A gdy w rękę cytarę abo lutnią wzięła
I o pięknych boginiach mutetę zaczęła,
Nic najlepszy mistrzowie przed nią nie umieli;
I wszyscy, zdumiawszy się, by wryci siedzieli,
A jej wdzięczne uciechy z oka wesołego
Płynęły i za serce chwytały każdego.
Ucieszna dziewko! Jużeś nam z cechu ubyła,
Jużeś panieński wieniec z głowy położyła.
A my, skoro cieplejsze słońce wiatr ogrzeje
I piękna wiosna łąki trawami odzieje,
Pójdziemy na przechadzki; tam kwiateczków sobie
Nazbieramy, a tęsknić będziemy po tobie.
Będziemy siła tęsknić, jako tęskni siła
Jagnię do matki, gdy je nowo urodziła.
My tobie barwinkowy wieniec ukręcimy
I na wielkim jaworze w polu zawiesimy.
Tamże będą i piżma, i wonie rozlane,
A na skórze te słowa będą wyrzezane,
Że je każdy wyczyta, idąc w tę dziedzinę:
„Kłaniaj się, gościu, drzewo to jest Helenine”.
Bóg was żegnaj, cne stadło, niech nad wami boży
Opiek będzie, niechaj was sam Pan Bóg pomnoży!
Niech wam da dolą dobrą i ludzkość przyjemną,
Niech wam da zgodę świętą i miłość wzajemną,
Abyście sławy przodków waszych poprawili
I potomstwu miłemu więtszą zostawili!
Już dobra noc, cne stadło, darów snu wdzięcznego
Zażywajcie spokojnie aż do dnia białego.
Potym się ocucicie, a skoro ockniecie,
O biesiedzie i o nas pamiętać będziecie,
Bo i my się tu do was jutro poraniemy,
Skoro śpiewaka z długą szyją usłyszemy.
Kleszczmy rękoma, kleszczmy! Dziś wesołe gody
Tobie, nadobna panno - tobie, panie młody.
|
|