Ïðî÷èòàíèé : 141
|
Òâîð÷³ñòü |
Á³îãðàô³ÿ |
Êðèòèêà
[O czarodziejska, święta...]
O czarodziejska, święta uczuć urno,
W której miłości wieczny ogień płonie
Ponad ludzkości drogą ciężką, chmurną;
O lilio czysta, co rozlewasz wonie,
O harfo dźwięczna, co tłumisz walk zgrzyty,
O gwiazdo zbawcza w ciemności oponie,
O złote serce! O serce kobiety! –
Mimo mej zdrady, kochała mię zawsze;
Miałem najsłodsze jej uśmiechów świty,
I ócz spojrzenia najsłodsze, najłzawsze,
I całą duszę jej... Lecz czystą była,
A we mnie wrzały myśli coraz krwawsze,
Gdym widział, jak się z rozpaczą broniła
Od żądz Lanciotta... I raz w wieczór cichy
Przemogła mojej namiętności siła.
Wonniejsze jakieś były róż kielichy,
Fale szemrały, słońce łunę złota
Ostatnią w morze ciskało. Jak Psychy
Obraz, słuchała dziejów Lancelota,
Które-m jej czytał – senna, rozmarzona...
Nagle zbudziła ją tkliwa pieszczota,
Jam cały drżący cisnął ją do łona.
Drgnęła – wstać chciała – lecz zbrakło jej siły
I współomdlała padła mi w ramiona.
O upojenie, tak bliskie mogiły!
|
|