Ñàéò ïîå糿, â³ðø³, ïîçäîðîâëåííÿ ó â³ðøàõ ::

logo

UA  |  FR  |  RU

Ðîæåâèé ñàéò ñó÷àñíî¿ ïîå糿

Á³áë³îòåêà
Óêðà¿íè
| Ïîåòè
Êë. Ïîå糿
| ²íø³ ïîåò.
ñàéòè, êàíàëè
| ÑËÎÂÍÈÊÈ ÏÎÅÒÀÌ| Ñàéòè â÷èòåëÿì| ÄÎ ÂÓÑ ñèíîí³ìè| Îãîëîøåííÿ| ˳òåðàòóðí³ ïðå쳿| Ñï³ëêóâàííÿ| Êîíòàêòè
Êë. Ïîå糿

 x
>> ÂÕ²Ä ÄÎ ÊËÓÁÓ <<


e-mail
ïàðîëü
çàáóëè ïàðîëü?
< ðåºñòðaö³ÿ >
Çàðàç íà ñàéò³ - 5
Ïîøóê

Ïåðåâ³ðêà ðîçì³ðó




Adam Mickiewicz

Ïðî÷èòàíèé : 289


Òâîð÷³ñòü | Á³îãðàô³ÿ | Êðèòèêà

Powrót taty


"Pójdźcie,  o  dziatki,  pójdźcie  wszystkie  razem
Za  miasto,  pod  słup  na  wzgórek,
Tam  przed  cudownym  klęknijcie  obrazem,
Pobożnie  zmówcie  paciórek.

Tato  nie  wraca;  ranki  i  wieczory
We  łzach  go  czekam  i  trwodze;
Rozlały  rzeki,  pełne  zwierza  bory
I  pełno  zbójców  na  drodze".

Słysząc  to  dziatki  biegą  wszystkie  razem,
Za  miasto,  pod  słup  na  wzgórek,
Tam  przed  cudownym  klękają  obrazem
I  zaczynają  paciórek.

Całują  ziemię,  potem:  "W  imię  Ojca,
Syna  i  Ducha  świętego,
Bądź  pochwalona,  przenajświętsza  Trójca,
Teraz  i  czasu  wszelkiego".

Potem:  Ojcze  nasz  i  Zdrowaś,  i  Wierzę,
Dziesięcioro  i  koronki,
A  kiedy  całe  zmówili  pacierze,
Wyjmą  książeczkę  z  kieszonki:


I  litaniją  do  Najświętszej  Matki
Starszy  brat  śpiewa,  a  z  bratem
"Najświętsza  Matko  -  przyśpiewują  dziatki,
Zmiłuj  się,  zmiłuj  nad  tatem!"

Wtem  słychać  tarkot,  wozy  jadą  drogą
I  wóz  znajomy  na  przedzie;
Skoczyły  dzieci  i  krzyczą  jak  mogą:
"Tato,  ach,  tato  nasz  jedzie!"

Obaczył  kupiec,  łzy  radośne  leje,
Z  wozu  na  ziemię  wylata;
"Ha,  jak  się  macie,  co  się  u  was  dzieje?
Czyście  tęskniły  do  tata?

Mama  czy  zdrowa?  ciotunia?  domowi?
A  ot  rozynki  w  koszyku".
Ten  sobie  mówi,  a  ten  sobie  mówi,
Pełno  radości  i  krzyku.

"Ruszajcie  –  kupiec  na  sługi  zawoła  -
Ja  z  dziećmi  pójdę  ku  miastu".
Idzie...  aż  zbójcy  obskoczą  dokoła,
A  zbójców  było  dwunastu.

Brody  ich  długie,  kręcone  wąsiska,
Wzrok  dziki,  suknia  plugawa;
Noże  za  pasem,  miecz  u  boku  błyska,
W  ręku  ogromna  buława.

Krzyknęły  dziatki,  do  ojca  przypadły,
Tulą  się  pod  płaszcz  na  łonie;
Truchleją  sługi,  struchlał  pan  wybladły,
Drżące  ku  zbójcom  wzniósł  dłonie.

"Ach,  bierzcie  wozy,  ach,  bierzcie  dostatek,
Tylko  puszczajcie  nas  zdrowo,
Nie  róbcie  małych  sierotami  dziatek
I  młodej  małżonki  wdową".

Nie  słucha  zgraja,  ten  już  wóz  wyprzęga,
Zabiera  konie,  a  drugi
"Pieniędzy!"  krzyczy  i  buławą  sięga,
Ów  z  mieczem  wpada  na  sługi.

Wtem:  "Stójcie,  stójcie!"  –  krzyknie  starszy  zbójca
I  spędza  bandę  precz  z  drogi,
A  wypuściwszy  i  dzieci,  i  ojca,
"Idźcie,  rzekł,  dalej  bez  trwogi".

Kupiec  dziękuje,  a  zbójca  odpowie:
"Nie  dziękuj,  wyznam  ci  szczerze,
Pierwszy  bym  pałkę  strzaskał  na  twej  głowie,
Gdyby  nie  dziatek  pacierze.

Dziatki  sprawiły,  że  uchodzisz  cało,
Darzą  cię  życiem  i  zdrowiem;
Im  więc  podziękuj  za  to,  co  się  stało,
A  jak  się  stało,  opowiem.

Z  dawna  już  słysząc  o  przejeździe  kupca,
I  ja,  i  moje  kamraty,
Tutaj  za  miastem,  przy  wzgórku  u  słupca
Zasiadaliśmy  na  czaty.

Dzisiaj  nadchodzę,  patrzę  między  chrusty,
Modlą  się  dziatki  do  Boga,
Słucham,  z  początku  porwał  mię  śmiech  pusty,
A  potem  litość  i  trwoga.

Słucham,  ojczyste  przyszły  na  myśl  strony,
Buława  upadła  z  ręki;
Ach!  ja  mam  żonę,  i  u  mojej  żony
Jest  synek  taki  maleńki.

Kupcze!  jedź  w  miasto,  ja  do  lasu  muszę;
Wy,  dziatki,  na  ten  pagórek
Biegajcie  sobie,  i  za  moję  duszę
Zmówcie  też  czasem  paciórek".


Íîâ³ òâîðè