VIII
Так притулилися до себе,
Мов стали каменем відразу:
Земля голодна, холод в небі…
Коли ж вмирати – вмерти разом!
Нелегко відшукать зернину,
Коли зима поля остудить,
Отож куріпки бідні гинуть,
Й голодні яструбині груди.
З висот небесних мерехтливих,
Широко крила розпроставши,
Метає на безмежні ниви
Величний яструб згляд монарший.
В дрімоті білий, в льоті чорний,
Де хмара повагом колише,
У тузі дзьоб розкрив потворний
І кігті вниз спустив – у тишу.
І скупчену він бачить зграю,
Спішить тим видом насититься, –
На їхні шиї вмить спадає,
Немов неждана блискавиця!
Antoni Lange
Echa zimowe VIII
Tak przytuliły się do siebie,
Jakby się martwym stały głazem:
Bo głód na ziemi, mróz na niebie...
A kiedy umrzeć, umrzeć razem!
Bo połów ziarn nie bywa łatwy,
Gdy zima łona pól oziębi,
I giną biedne kuropatwy,
I głodem wyje pierś jastrzębi.
Z wyżyny niebios niedojrzanej,
Szeroko skrzydła rozpostarłszy:
Na nieskończone rzuca łany
Ogromny jastrząb wzrok monarszy.
W spoczynku biały, czarny w locie,
Zlekka na chmurze się kołysze:
W drapieżnej rozwarł dziób tęsknocie
I szpony w dół opuścił — w ciszę.
I dojrzał przytulone stada
I już spojrzeniem się nasyca —
I naraz im na karki spada,
Jak niespodziana błyskawica!